baner_formula_2024

PolitykaRolna.eu

Od zamiłowania do ekologii – do sukcesu ekonomicznego

Włodarze gospodarstwa ekologicznego w Jaworach
Facebook
Twitter
LinkedIn
WhatsApp
VK
Email

Gospodarstwo ekologiczne w Jaworach zajmuje 200 hektarów gruntów ornych oraz 170 hektarów łąk. W 2001 roku Małgorzata i Grzegorz Bartosiewicz przejęli ziemię gospodarstwa rolnego w Jaworach. Od tego czasu podejmowano wszelkie kroki, aby uruchomić gospodarstwo ekologiczne, co nastąpiło w roku 2005. Na początku zajmowali się produkcją roślinną zbóż takich, jak pszenica, orkisz, żyto i owies, a następnie rozszerzyli uprawę o grykę, koniczynę białą i czerwoną, łubin oraz seradelę. W 2020 r. asortyment upraw poszerzono o warzywa – ziemniaki, marchew, buraki ćwikłowe, cebulę, pietruszkę korzeniową, dynię, kapustę, czosnek i inne. Od 2009 roku równolegle prowadzą także hodowlę zwierzęcą oraz produkcję ekologicznych pasz. Obecnie gospodarstwo silnie się rozwija. Ze zbóż uprawianych w gospodarstwie wytwarzana jest między innymi kasza gryczana w jakości bezglutenowej oraz oleje tłoczone na zimno – rzepakowy i lniany, kapusta kiszona i zakwasy warzywne. Gospodarstwo sprzedaje swoje produkty na rynek polski, niemiecki, włoski i austriacki.

Rozmawiamy z włodarzami gospodarstwa o ich drodze do sukcesu ekologicznego.

WRP: Proszę nam opowiedzieć, jak rozpoczęła się historia gospodarstwa ekologicznego w Jaworach? Skąd pomysł właśnie na gospodarstwo ekologiczne?

Grzegorz Bartosiewicz: Historia gospodarstwa sięga roku 2000, kiedy to przejęliśmy to gospodarstwo od bankrutujących dzierżawców. Pomysł na gospodarstwo ekologiczne wziął się w zasadzie stąd, że żadne z nas nie pochodziło z branży rolniczej. W związku z tym obawialiśmy się czy podołamy. Gospodarstwo było od ponad 10 lat wyłączone z produkcji, pola leżały odłogiem, zwierząt nie było, maszyn i sprzętu również nie było. Było to dla nas wyzwaniem, ale zdając sobie sprawę, jak wysokie nakłady i środki finansowe są potrzebne do zainwestowania w nawozy czy środki ochrony roślin, aby przywrócić ziemię do kultury, nie zdecydowaliśmy się na rolnictwo konwencjonalne. Gospodarstwo to metodami ekologicznymi było przywracane do użytku przez około 7 lat. Rozpoczynaliśmy najpierw od kilku hektarów, następnie przywróciliśmy do kultury cały areał. To był dosyć długi proces, a sporym wsparciem tego działania były dopłaty, jakie w tamtym czasie były dedykowane dla rolnictwa ekologicznego. Struktura gospodarstwa dziś wygląda następująco: 370 ha zajmuje całość gospodarstwa, z tego 30 ha to lasy i nieużytki, 200 ha – grunty orne, pozostała część to łąki i trwałe użytki zielone. Na gruntach ornych oczywiście są uprawy rolnicze, natomiast łąki i trwałe użytki zielone wykorzystujemy jako bazę paszową dla hodowli bydła. Ekologia w warzywnictwie jest naszym nowym działem, wprowadzanym przez syna i synową, która ściśle wiąże się z przetwórstwem otrzymanych plonów. Oprócz warzyw mamy też niszowe uprawy takie, jak rzepak, lnianka, len, wszystko w uprawie ekologicznej w celu wyprodukowania olei tłoczonych na zimno. Cała część przetwórcza związana z warzywami i roślinami oleistymi, jak również sprzedaż mięsa z gospodarstwa prowadzone są w konwencji „od pola do stołu”. Staramy się w 100% do przetworów używać wyłącznie naszych surowców, bez zakupu z zewnątrz i tym samym gwarantujemy wysoką ekologiczną jakość naszym klientom. 

WRP: Godny zaznaczenia jest fakt, że tak duże gospodarstwo uprawiane ekologicznie, prowadzone jest przez cztery osoby. Pan Grzegorz Bartosiewicz jest właścicielem gospodarstwa, odpowiada za prowadzenie całego gospodarstwa, kontraktację zbóż, sprzedaż bydła oraz współpracę. Jest prezesem Stowarzyszenia Ekologicznych Producentów Rolnych „Bio-Idea”. Wspólnie z synem podejmuje decyzje dotyczące upraw i strategii rozwoju. Pani Małgorzata Bartosiewicz jest również właścicielem gospodarstwa, odpowiada za dokumentację biurową gospodarstwa oraz za nadzorowanie projektów związanych z modernizacją i rozbudową gospodarstwa. Zarządza założeniem pałacowo-parkowym i prowadzi agroturystykę. Syn, Jim Bartosiewicz jest zarządca gospodarstwa, odpowiada za uprawę pól, żywienie bydła oraz konserwację maszyn. Synowa, Anna Bartosiewicz jest zarządcą przetwórstwa, odpowiada za przetwarzanie surowców, pakowanie i dystrybucję produktów. Prowadzi księgę stada, nadzoruje genetykę i sprzedaż bydła. Czy tak to wygada?  

Grzegorz Bartosiewicz: Tak jest, w gospodarstwie istnieje podział ról. Niewątpliwie plan i ustawienie tego gospodarstwa było moim i żony zadaniem, natomiast idziemy teraz w tym kierunku, że młode pokolenie będzie przejmowało gospodarstwo. Każdy z nas jest niezbędnym ogniwem tej całej machiny gospodarstwa ekologicznego. I tak jak pani wspomniała, każde z nas ma określone zadania, by całość dobrze funkcjonowała.

Małgorzata Bartosiewicz: Dzieci najpierw studiowały, teraz po skończeniu nauki są już czwarty rok, tak na stałe z nami. Teraz wdrążają się w prace gospodarstwa na 100%, nie tylko weekendowo. Mają nowe idee, pomysły, dużo siły i energii, czego my już tak dużo nie mamy. Wspólnie się wspieramy i jeden na drugiego musi liczyć, ponieważ jest nas tylko czworo, a wyzwań w gospodarstwie wiele. Mamy również stado bydła mięsnego rasy limousine. Przy takim stadzie też jest sporo zajęć. Każdy z nas musi więc sumiennie wykonywać swoje obowiązki i wspierać wzajemnie.   

WRP: Prowadząc gospodarstwo ekologiczne ubiegali się Państwo o szereg certyfikatów ekologicznych. Czy było łatwo otrzymać te certyfikaty?

Małgorzata Bartosiewicz: Dla nas otrzymanie tych certyfikatów było prostą sprawą i jesteśmy od 2004 roku w Ekogwarancji. Wiadomo, że do kontroli trzeba się przygotować i jeśli rolnik jest uczciwy, nie ma się czego obawiać. Dbamy o środowisko bardzo, leży nam to na sercu, bo chcemy wytwarzać nasze produkty tak, by zostawiały one po sobie jak najmniejszy ślad węglowy. Chcemy, by ten świat przetrwał, by w przyszłości można również spróbować dobrego miodu, sera czy jajek. Tak więc walczymy o ekologię i namawiamy również innych, żeby zostali w ekologii, żeby każdy rolnik próbował, podobnie jak my, swoje produkty sprzedawać w swojej okolicy. 

Grzegorz Bartosiewicz: Jeśli chodzi o same certyfikaty ekologiczne, one wiążą się z potężną dawką biurokracji, która moim zdaniem niekoniecznie powinna być aż tak obciążająca dla producentów. Patrząc globalnie na całą produkcję ekologiczną to już po tych kilkunastu latach doświadczenia możemy powiedzieć, że niesłychanie skrupulatnie kontrolowani są producenci, natomiast już sam surowiec, który jest przetworzony, wydaje się być nie aż tak dokładnie kontrolowany przez instytucje do tego powołane. Jeśli naprawdę chcielibyśmy konsumentowi zagwarantować jakość i czystość tej żywności, to powinno się położyć równie duży nacisk na kontrole przetwórców i handlowców, a przynajmniej porównywalny z tym, jakim się obciąża producentów.

WRP:Co Państwo uprawiacie? Czy jest to tylko uprawa, czy również zajmujecie się hodowlą?

Grzegorz Bartosiewicz: Obecnie oprócz uprawy zbóż, prowadzimy również hodowlę z tego względu, że doświadczenia wieloletnie pokazały nam, że rolnictwo ekologiczne bez hodowli zwierząt jest niesłychanie trudne, a wręcz niemożliwe, żeby zbilansować materię. Chodzi głównie o nawożenie, jak i wykorzystanie resztek pożniwnych czy nasion, które nie nadają się do konsumpcji, ale są świetnym źródłem do produkcji paszy. W swojej hodowli mamy tylko bydło mięsne rasy limousine, ponieważ w naszym gospodarstwie nie możemy myśleć o bydle mlecznym z tego względu, że jest nas za mało, brakuje więc rąk do pracy. Oprócz bydła mięsnego mamy jeszcze kury nioski. Jeśli chodzi o uprawę to są to głównie zboża, jak pszenica, orkisz, żyto i owies, gryka, koniczyna biała i czerwona, łubin i od niedawna warzywa, takie jak ziemniaki, marchew, buraki ćwikłowe, cebula, pietruszka korzeniowa, dynia, kapusta i czosnek. Wszystko na przetwory i zakwasy warzywne.

WRP: Uprawiacie państwo również rzepak w konwencji ekologicznej. Na czym to polega, jak wyglądają plony i do czego wykorzystywany jest ten rzepak?

Grzegorz Bartosiewicz: Uprawa rzepaku w konwencji ekologicznej polega głównie na tym, że nie stosujemy środków chwastobójczych, owadobójczych i rzepak nie jest przeznaczany na cele przemysłowe, tak jak spora część rzepaku konwencjonalnego. Jak wcześniej wspomniałem, nasz rzepak głównie używamy do tłoczenia olei na zimno, dostarczanych na detaliczny rynek konsumentów. W związku z tym niższe plony, co jest oczywistą sprawą w uprawie rzepaku ekologicznego, zadowalają nas finansowo i ekonomicznie. Co roku wysiewamy od 2 do 20 ha rzepaku ozimego. W tym roku mamy obsiane 2 ha rzepakiem ozimym. Rzepak ozimy zawsze wysiewamy z roślinami towarzyszącymi. Taką sprawdzoną rośliną jest gryka oraz groch, który dostarcza azotu. Obydwie rośliny są nieodporne na mróz, w związku z tym po pierwszych przymrozkach rzędu kilku stopni na minusie zamierają, przykrywają ziemię mulczem i zostawiają miejsce dla rzepaku, który z reguły od 4 do 6 tygodni może się rozwijać, żeby z 4–8 liśćmi wejść w okres zimowy.

WRP: Z jakich hodowli bierzecie materiał siewny do swoich upraw ekologicznych. Które hodowle się u Was sprawdziły?

Grzegorz Bartosiewicz: Z materiałem siewnym, zwłaszcza ekologicznym to jest dość trudny temat, ze względu na to, że kwalifikowanego materiału siewnego na rynku jest stosunkowo niewiele. Jeśli chodzi o rzepak – to nie ma go wcale. W związku z tym musimy występować do Nasiennictwa o odstępstwo, zgodę na zastosowanie materiału konwencjonalnego, co ważne – materiał ten musi być niezaprawiony. Tu zaczyna się kłopot, bo niewielu dostawców nasion jest zainteresowanych sprzedażą niezaprawionego materiału siewnego, ze względu na niewielkie ilości, jakich potrzebujemy. Udało nam się przekonać do współpracy firmę Rapool i KWS. Jeśli chodzi o inne uprawy takie, jak kukurydza, owies czy groch to w większości współpracujemy z Saatenunion, bądź produkujemy materiał siewny we własnym zakresie. W tym sezonie będziemy przeprowadzać wraz z firmą Rapool doświadczenie na odmianie jarej rzepaku.

WRP: Czy Wasze produkty można tylko kupić u Was w gospodarstwie? Gdzie można spotkać Wasze produkty?

Grzegorz Bartosiewicz: W zasadzie wszelka dystrybucja wytworzonych przez nas produktów odbywa się zgodnie z formułą rolniczego handlu detalicznego. Przetwarzamy wyłącznie surowce wytwarzane w gospodarstwie, sprzedajemy bezpośrednio z gospodarstwa, jak również w okolicznych sklepach, na rynkach i wszelkimi kanałami dystrybucji.

WRP: Po ukończeniu studiów na Politechnice Gdańskiej jako gospodarz dołączył także syn państwa Bartosiewiczów, Jim oraz jego żona Anna, którzy ukończyli kierunek Biotechnologia, ze specjalizacją Technologia, Biotechnologia i Analiza Żywności. Młodzi ludzie pełni energii życiowej i świeżych pomysłów. W celu poprawy jakości upraw roślinnych współpracujecie z uczelnią czy z innymi organizacjami?

Jim Bartosiewicz: Tak, ukończyłem Politechnikę Gdańską, Biotechnologię żywności, dziedzinę bardzo bliską rolnictwu, ze względu na przetwarzanie surowców rolnych, jak piwowarstwo, produkcja zakwasów czy olejów, którą zajmujemy się w gospodarstwie. Współpracujemy z Politechniką Gdańską, w tej chwili mamy projekt produkcji zakwasów na większą skalę jako napój probiotyczny i chcemy go realizować właśnie we współpracy z Politechniką Gdańską.

WRP: Nowe pokolenie, nowe pomysły. Co byście chcieli wdrążyć w gospodarstwie w przyszłości?

Jim Bartosiewicz: Na pewno chcielibyśmy wprowadzić większą różnorodność na polu. Żeby ten płodozmian zachować i żeby były optymalne warunki zmianowania to rośliny okopowe takie, jak marchew, buraczek ćwikłowy czy pietruszka muszą być, a dodatkowo są one również doskonałym uzupełnieniem paszy dla bydła. Dlatego kierunek roślin okopowych nadal będziemy rozwijać. Jest to trudny temat, gdyż na Pomorzu nie ma zbyt wielu gospodarstw warzywniczych ekologicznych i zdobycie informacji, jak coś zrobić prawidłowo jest trudne.

WRP: Czy polecielibyście innym gospodarzom zmianę profilu gospodarstwa na ekologiczną?

Jim Bartosiewicz: Zdecydowanie tak. Chociażby dlatego, że mimo, że plon, który zbieramy jest niższy, ale jest on za dużo większe pieniądze do sprzedania. Ma to oczywiście związek z wyższą jakością i systemami jakości, które rolnik musi utrzymać. Rolnictwo ekologicznie nie jest dla każdego, trzeba być zaangażowanym. Ja zostaję wraz z żoną na tym gospodarstwie, bo my to właśnie „czujemy”, podoba nam się to.

WRP: Życzymy, żeby plany, które macie spełniły się, by gospodarstwo rosło, no i żeby produkty Wasze pojawiały się nie tylko w obrębie gospodarstwa, ale i na półkach w całej Polsce.

Dziękuję za rozmowę.

Anna Arabska

Źródło: portal wrp.pl

Czytaj więcej