W Lipowej, nieopodal Opatowa (woj. świętokrzyskie), znajduje się duże gospodarstwo sadownicze. Łączna powierzchnia gruntów to około 180 hektarów. Najistotniejszy jest jednak fakt, że na tak dużym obszarze prowadzi się uprawę metodami ekologicznymi. Większość jabłek z tego sadu trafia na Zachód, ponieważ rynek jabłek ekologicznych w Polsce jest na razie bardzo mały. Pytanie, czy w przyszłości nastąpi jego rozwój biorąc pod uwagę założenia nowej Wspólnej Polityki Rolnej?
Nawożenie? Obornik i bakterie
W ekologicznej produkcji nie może być mowy o nawożeniu mineralnym. W związku z tym w grę wchodzi wyłącznie nawożenie naturalne i jego wspomaganie. Dlatego w sadzie już w ubiegłym roku po raz pierwszy zastosowano produkt Free N. Zawiera on bakterie Azotoacter chroococcum. Główną rolą produktu jest to, że bakterie w nim zawarte wiążą azot z powietrza i umożliwiają jego wykorzystanie przez rośliny – czyli jest to element naturalnego nawożenia azotowego. Zdaniem Piotra Zielińskiego, współwłaściciela sadu, który zarządza ochroną i nawożeniem, wspomniane bakterie wykazują pozytywne działanie, czego dowodem są wykonywane regularnie badania gleby. Ekspert zaznacza jednak że, aby zmaksymalizować skuteczność i efektywność tego typu produktów, konieczne jest spełnienie określonych warunków. Podstawowym zagadnieniem, które wpływa na skuteczność jest przede wszystkim wysoka wilgotność gleby, wysokie pH (powyżej 6,0) oraz zawartość substancji organicznej co najmniej w okolicach 2%. Zatem bez spełnienia powyższych warunków zabieg może być zupełnie nieefektywny.
– Zakładając że z obornikiem wnieśliśmy około 30 kg czystego składnika (azotu), z samej mineralizacji substancji organicznych mamy 10 kg azotu, plus działalność wspomnianych bakterii, która przyniosła dodatkowe 20 kg pierwiastka na hektar, możemy mówić o całkowitym zaspokojeniu zapotrzebowania jabłoni na azot – podsumowuje Piotr Zieliński. Zatem jak widać można w sposób ekologiczny zaspokoić potrzeby pokarmowe roślin w najważniejszy dla nich pierwiastek. Ponadto P. Zieliński zwraca uwagę, że wobec globalnego wzrostu cen nawozów tego typu rozwiązania zyskują również na popularności w uprawach konwencjonalnych.
Parch jabłoni – choroba, która wymaga najwięcej uwagi
– W tym sezonie ochronę rozpoczęliśmy wcześniej niż w ubiegłym roku. Rok temu pierwsze zabiegi miedziowe wykonaliśmy pod koniec drugiej dekady kwietnia, a w tym roku w pierwszych dniach tego miesiąca. Ponadto do końca kwietnia 2023 wykonamy najprawdopodobniej cztery zabiegi miedziowe – informuje Piotr Zieliński.
Warto zaznaczyć, że w 2022 roku w skali kraju parch jabłoni lokalnie powodował znaczące straty w plonowaniu. Natomiast w sadzie w Lipowej metodami ekologicznymi udało się ochronić jabłonie przed chorobą i eksperci oceniają efekt jako zadowalający. Niemniej zwracają uwagę na bardzo dokładny monitoring zagrożenia, który w ochronie ekologicznej jest jeszcze ważniejszy niż w uprawie konwencjonalnej. – Każdy rok jest inny i jednego schematu nie możemy stosować corocznie niezależnie od lokalizacji – dodaje dr Michał Pniak z firmy Biocont, która wspomaga swoimi rozwiązaniami ochronę i nawożenie w Lipowej.
– Warto również pamiętać, że istnieją preparaty mikrobiologiczne, które z powodzeniem można używać profilaktycznie w sadach ekologicznych przeciwko kolejnej groźnej chorobie, czyli zarazie ogniowej – informuje dr Michał Pniak. Preparat Blossom Protect zawiera pożytecznego grzyba Aureobasidium pullulans, który ma za zadanie zapobiegać infekcjom zarazy ogniowej.
Szkodniki
Początek pierwszej dekady kwietnia nie odznacza się wysoką presją szkodników w sadach jabłoniowych. Jednak eksperci informują, że monitoring, obserwacje i rozwieszanie pułapek feromonowych rozpoczną na początku maja. Doradcy i naukowcy z całego kraju są zgodni, że monitoring szkodników staje się obecnie najważniejszym kryterium w ochronie przed szkodnikami.
– Z punktu widzenia ochrony przed szkodnikami nigdy nie “przerażały” mnie pierwsze osobniki mszycy jabłoniowej. Jeśli w sadzie nie obserwowałem przędziorków czy pordzewiaczy, to wówczas zrezygnowaliśmy z zabiegu olejowego, który ma duży wpływ na organizmy pożyteczne. Nie zapominajmy również o kosztach… – dodaje Piotr Zieliński.
Ubiegły sezon w ochronie przed szkodnikami podsumowuje jako udany. Duży nacisk kładziono przede wszystkim na monitoring, a w ochronie używano produktów biologicznych. W związku z powyższym, procent uszkodzeń przez owocówkę czy zwójki był w sadzie naprawdę niewielki, a należy zaznaczyć, że loty szkodnika późną wiosną i latem były bardzo intensywne.
Z jednej strony środki biologiczne i nawożenie naturalne wymaga nieco czasu, aby zauważyć ich pozytywne efekty. Ci sadownicy, którzy byli przyzwyczajeni do niezwykle skutecznej ochrony chemicznej, mogą pozornie uznać, że opisywane metody są nieefektywne. Jest inaczej i zdaniem ekspertów, przy dokładnym monitoringu i precyzyjnym wykonaniu zabiegu dorównują skutecznością lub w określonych przypadkach nawet przewyższają ochronę chemiczną.
Zdaniem Piotra Zielińskiego metody ochrony w sadzie w Lipowej w związku z wprowadzaniem Zielonego Ładu powoli będą wchodziły do produkcji konwencjonalnej. Co ciekawe, w niektórych przypadkach są one nawet tańsze od ochrony chemicznej. Ponadto opisywane działania nie są trudniejsze od ochrony konwencjonalnej, jednak wymagają nieco więcej pracy i zaangażowania.
Justyna Dobrosz