Jest wiele czynników wpływających na zubożenie gleb w Polsce. Gleboznawcy zaliczają tu między innymi: zbyt głęboką orkę, nadmierne nawożenie mineralne, niedostateczne nawożenie organiczne, postępujące zakwaszenie ze względu na niewystarczające lub nieprawidłowe wapnowanie gleb, brak prawidłowego płodozmianu, a także suszę.
Najwyższy czas żeby zacząć dbać o gleby w naszym kraju i wprowadzić działania sprzyjające powstawaniu próchnicy glebowej.
Stara szkoła
Generalnie starą szkołę kojarzymy z czymś sprawdzonym od lat czyli dobrym i tak w wielu przypadkach w rolnictwie jest. Jednak w ostatnich latach stare, sprawdzone metody rolnicze często weryfikuje pogoda. Na przykład zalecenia dotyczące orki zimowej. Dawniej zalecano, aby gleby pozostawiać na zimę w wysztorcowanej skibie. Takie postępowanie sprzyjało tworzeniu się struktury gruzełkowej gleby, a także gromadzeniu wody z topniejącego stopniowo śniegu. W ostatnich latach mroźne i śnieżne zimy są coraz rzadsze nawet w górach. Zmiany w pogodzie wymuszają zmianę starych nawyków i dostosowanie metod uprawy do panujących warunków. Dodatnia temperatura powietrza w miesiącach zimowych i częste opady deszczu powodują wymywanie składników pokarmowych z gleby zwłaszcza z odkrytej, pozostawionej bez roślinności. Wypłukiwanie składników nawozowych to nie tylko strata dla rolników, ale też problem zanieczyszczenia wód gruntowych.
Dlatego tak ważne jest wysiewanie poplonów. Specjaliści podkreślają, że odpowiednio dobrana mieszanka roślin poplonowych ma wiele zalet. Gatunki głęboko korzeniące się spulchniają głębsze warstwy gleby umożliwiając w ten sposób wnikanie wody. Korzenie roślin ograniczają wymywanie składników pokarmowych z gleby. Szczególnie korzystny wpływ mają rośliny bobowate, które dodatkowo gromadzą azot z atmosfery. Ponadto poplony stanowią źródło materii organicznej. Oczywiście dobór odpowiednich roślin zależy od tego jakie gatunki były na danym polu uprawiane i jakie są planowane w kolejnych latach.
Zdaniem gleboznawców dobrą praktyką jest pozostawianie słomy na polu, z tym, że nie należy jej zbyt głęboko przyorywać. Chodzi o to, żeby słoma znajdowała się w strefie aktywnego działania mikroorganizmów glebowych (ok. 10 cm). Tylko wtedy zostanie rozłożona.
Może bez orki?
Coraz częściej słyszy się o prowadzeniu w Polsce upraw metodą bezorkową. Są gospodarstwa uprawiające w ten sposób pola z powodzeniem od lat. System ten wymaga przede wszystkim odpowiedniego sprzętu, ale też wiedzy oraz zaplanowania produkcji. Jedną z zalet tego sposobu uprawy jest to, że na powierzchni gleby pozostaje ściółka z resztek roślin, chroniąca glebę przed nadmiernym parowaniem i nagrzewaniem. Oczywiście ściółka nie jest 100-procentowym zabezpieczeniem przed suszą, ale czasem wystarczy kilka dni żeby rośliny przetrwały w dobrej kondycji do deszczu i wydały zadowalający plon. Ponadto przyrodnicy wskazują, że na polach uprawianych bez orki występuje więcej mikroorganizmów glebowych, które sprzyjają tworzeniu się próchnicy w porównaniu z polami, które są tradycyjnie orane.
Uprawa gleby metodą bezorkową nie jest gwarantem poprawy żyzności. Procesy zachodzące w glebie wymagają czasu. Niezależnie czy pola są orane to czy nie warto zastanowić się jak można lepiej zadbać o glebę. Może zastosować obornik, nawozy na bazie węgla brunatnego lub produkty zawierające pożyteczne mikroorganizmy.
Aleksandra Andrzejewska