Aktywność pszczoły miodnej w sadzie jest tyleż konieczna, co i kłopotliwa. Kłopotliwa zarówno dla sadownika, jak i dla pszczelarza. Chemiczna ochrona sadów to konieczność dla pierwszego, a ryzyko utraty majątku (niekiedy nawet sensu życia) dla drugiego.
Powszechnie wiadomo, że bez owadzich zapylaczy powstaje mniej owoców, a jakość plonu jest gorsza. Z drugiej strony najpopularniejsze w Polsce gatunki sadownicze nie są szczególnie atrakcyjne dla Apis mellifera.
Fakty i mity o pszczole w sadzie
Zbieraczki pszczoły miodnej zdecydowanie wolą odwiedzać chwasty wyrosłe mimo wysiłków sadownika i pobliskie miedze, nie wspominając już o łanach rzepaku czy plantacjach nasiennych warzyw. Trudno im się dziwić:
- wiśnia, czereśnia i śliwa dają do 30 kg nektaru, a do 15 kg pyłku z hektara;
- brzoskwinia i morela od 3,5 do 15 kg nektaru, od 7 do 28 kg pyłku z hektara;
- grusza najwyżej parę kg nektaru, do 5 kg pyłku z hektara;
- jabłoń do 20 kg nektaru, a do 8 kg pyłku;
- orzech włoski nie dostarcza nektaru ani pyłku pszczole.
Tymczasem mniszek lekarski („mlecz”) oferuje tym pracowitym i jak widać sprawnie kalkującym owadom do 20 kg nektaru z hektara, przede wszystkim jednak ponad 200 kg pyłku. Dla pszczoły miodnej ten ostatni pozostaje ważniejszy od nektaru, ponieważ pobudza roje do wzmożonego rozwoju. W maju, podczas maksimum kwitnięcia sadów, matka pszczela znosi do 3 tysięcy jajeczek dziennie. Czerw pszczół Apoidea (nie tylko miodnej, lecz także trzmieli i samotnic) żywi się tylko pyłkiem. Różni go to od larw innych błonkówek, zwłaszcza os, mrówek i owadziarek, odżywiających się głównie albo wyłącznie pokarmem zwierzęcym.
Jak w sadzie chwasty towarzyszą drzewom uprawnym, tak w przestrzeni publicznej faktom towarzyszy wiele półprawd. Mówi się, że małe sady przydomowe pozostają ostojami pszczoły, a nowoczesne nasadzenia to „pszczele pustynie” lub pułapki na te użyteczne owady. Współczesnym sadownikom doradza się powrót do ekstensywnych metod gospodarowania i odmian z dawnych wieków, byle tylko zatrzymać masowe wymieranie bezkręgowców i drobnych kręgowców. Tymczasem nowoczesne, intensywne sady nie muszą być niebezpieczne dla pszczoły i pszczelarza. Przybywa upraw ekologicznych, permakulturowych, agroleśnych, wdrażających rolnictwo węglowe, otoczonych pasami kwietnymi. Właściciel intensywnego sadu towarowego nie musi zmieniać metod gospodarowania. Może natomiast chronić robotnice Apis mellifera, przestrzegając kilku podstawowych zasad, rekomendowanych od dekad przez samych dostawców środków ochrony roślin. Może również pielęgnować istniejące oraz zakładać nowe pasieczyska dla pszczół w pewnej odległości od sadu.
Pszczoła miodna jest najważniejszym zapylaczem w Polsce, gdyż jest owadem masowo hodowanym przez człowieka. Tym niemniej wiele roślin uprawnych potrzebuje również innych zapylaczy. Wiele bobowatych czy też jagoda kamczacka muszą być zapylane przez trzmiele. Dla wielu ważnych gatunków warzyw (pomidor, oberżyna, dyniowate) oraz borówki lepszym „tragarzem” pyłku są tzw. pszczoły samotne (samotnice) jako dokonujące zapylenia wibracyjnego (ang. buzz pollination). Samotnice (murarki, porobnice, pszczolinki i smukliki) odgrywają ważna rolę np. w produkcji gruszek. Bzygowate – muchówki (z wyglądu podobne często do os) czy trzmiele – nie tylko zapylają wiele roślin równie wydajnie jak pszczoła miodna, lecz także w stadium larwalnym tępią mszyce czy oczyszczają wody słodkie.
Dobre praktyki do dobrowolnego wdrażania
Prócz wyżej wymienionych nakazów i zakazów przetestowano również wiele pomysłów, jakie można wdrażać w sadach ekstensywnych, agroleśnych i ekologicznych albo realizować na pasieczysku z dala od naszej supernowoczesnej, wielkotowarowej uprawy w ramach kompensacji dla pszczelarzy i pszczół. Są to m.in.:
- Rezygnacja z koszenia w upały. Chroni to życie robotnic pszczoły miodnej kryjącej się w zielonym mulczu lub runi traw.
- Tolerancja dla roślin dziko rosnących w sadzie, nawet pewnej ilości mniszka.
Zastąpienie czarnego ugoru herbicydowego przez zielony mulcz, złożony ze świadomie podsianych roślin. Jego typowymi składnikami w polskich warunkach są: aksamitka, nagietek, nasturcja większa, gryka, dynia, facelia, gorczyce, drobnonasienne bobowate (motylkowate) oraz trawy gazonowe (rajgras angielski, kostrzewa czerwona, wiechlina łąkowa).
Zakładanie nowych pasieczysk (pasów kwietnych, stref buforowych rzek, łąk miejskich, zielonych dachów, pasów zaporowych, ogrodów biocenotycznych itd.) jako kompensacja naszych działań w intensywnych sadach towarowych. Chociażby zielona fasada obrosła winobluszczem trójklapowym to jakieś 200–300 kg/ha miodu dla pasieki miejskiej. Tworzenie pewnych typów pasieczysk może stać się źródłem dochodu, jeżeli dokonuje się tego w ramach ekoschematów ARiMR, jak obszary z roślinami miododajnymi.
Troska o istniejące od dawna pasieczyska w naszej okolicy lub w innych regionach. Ugory, miedze, remizy dla zwierzyny oraz tradycyjnie użytkowane pastwiska stanowią dużo lepsze stołówki dla pszczelich robotnic od sadów. Wystarczy uświadomić sobie, ile wziątków dostarczają wieloletnie chabry jak nadreński (do 600 kg/ha nektaru i 260 kg/ha pyłku)bądź mięta długolistna (również po 600 kg/ha nektaru i pyłku). Z kolei wrzosowiska dają blisko 50 kg miodu z hektara, suche piaszczyska z jasieńcem 160 kg/ha, a rowy zarośnięte krwawnicą zwyczajną to ponad 200 kg miodu z ha. Dla pszczelarzy niezrównanymi pasieczyskami są łany amerykańskich nawłoci, z ich wydajnością nektarową sięgającą 700–800 kg/ha, a pyłkową koło 50 kg/ha. Ten typ odłogów czeka jednak stopniowa likwidacja w ramach zwalczania inwazyjnych gatunków obcych dla Europy.
Szerokie stosowanie międzyplonów po likwidacji starego sadu i/lub przed założeniem nowego. To znakomite uzupełnienie nawozów organicznych i mineralnych. Wiele z nich daje szereg korzyści nie tylko drzewom owocowym, lecz także owadom i ludziom. W końcu zanim wzięto je do uprawy jako zielone nawozy bądź niszczycieli nicieni, siano je jako lecznicze, oleiste, włókniste, pastewne lub jarzyny. Prócz powszechnie znanych przedplonów i poplonów eksperymentuje się z wykorzystaniem wielu roślin pożytkowych z ekoschematu „Obszary z roślinami miododajnymi” (od bodziszków przez gipsówkę i kolendrę po żmijowce i żywokost), jak również przywrotników czy dysfanii.
Prawidłowa rotacja pestycydów, aby nie doprowadzić do powstania chwastów i szkodników odpornych na dany środek, uniknąć gromadzenia się danego pestycydu w glebie i owocach, wreszcie zapobiegać krzyżowym oddziaływaniom pestycyd-lek na warrozę.
Prawidłowe zabezpieczenie uli przed ptakami na zimę. Minimalizuje to konflikty między pszczelarzem, tracącym robotnice, a sadownikiem, któremu zależy na obecności sikor i dzięcioła zielonego w swoim sadzie.
Liczba uli w sadzie i ich rozmieszczenie
Diabeł tkwi w szczegółach, dlatego warto optymalizować ustawienie rodzin (pni pszczelich) w naszym sadzie towarowym czy jagodniku. Im większe rośliny uprawne, tym więcej robotnic nam trzeba. Dlatego w uprawie wiśni, śliw, moreli czy brzoskwiń potrzebujemy do 8 uli na każdy hektar, podczas gdy dla truskawek starczyłoby 2 do
3 rojów, porzeczkom, malinom czy pozostałym jagodowym 4 do 6 pni. Warto wynająć pasiekę wędrowną, albowiem pszczoły z pasiek stacjonarnych oddalają się tylko na pewną odległość od ula. Wiosną, nawet podczas maksymalnego kwitnienia sadów towarowych, te odległości wciąż będą krótsze (zwykle do 500 m,
tylko 30–50 m w dni zimne, mgliste bądź deszczowe) niż latem z racji chłodów, tudzież osłabienia owadów po zimie. Pszczele rodziny warto wprowadzać do sadu, jak tylko zakwitnie 10% kwiatów drzew owocowych. Jak ponoć mawiał Ludwik XVI pielęgnacja ogrodu przypomina prowadzenie wojny. Dlatego przy braku pasiek wędrownych ważna jest rotacja pni pszczelich co 2–3 dni, jak również ustawianie uli grupami co 0,3 km. Do tego intensyfikacja zwalczania chwastów. Miłośników miodów mniszkowych można spacyfikować wynikami badań dr. Teppera, mówiąc, że krupce i patoki oferowane pod nazwą „mniszkowe” zwykle wcale nie powstały z nektaru „mleczy”. Przynajmniej na to wskazuje analiza palinologiczna miodów. Wszystko to powinno skłonić zbieraczki A. mellifera do wydajniejszej pracy na naszych gruszach (trudne!), jabłoniach, wiśniach czy śliwach (łatwiejsze). Mimo to rozważyłbym użycie murarek i trzmieli do zapylania grusz, szczególnie przy zimnej i dżdżystej aurze.
Jak pogodzić ochronę roślin z dobrostanem pszczoły miodnej?
Z unikaniem masowych zatruć robotnic Apis mellifera, bywa jak z unikaniem wypadków drogowych. Bezwzględnie obowiązujące zasady są powszechnie znane od dziesięcioleci, jednak nie wszyscy ich przestrzegają:
- Należy przestrzegać nakazów i zakazów zapisanych w etykietach środków ochrony roślin.
- Nie wolno używać środków ochrony roślin zakazanych na obszarze Polski, pochodzących z przemytu lub nieznanego pochodzenia.
- Trzeba wybierać środki o jak najkrótszym okresie prewencji dla pszczoły miodnej.
- Nie wolno używać chemicznych środków ochrony drzew i krzewów sadowniczych w odległości mniejszej niż 20 m od pasiek stacjonarnych i obwoźnych.
- Nie wolno wykonywać zabiegów ochrony w trakcie oblotu A. mellifera na kwitnące rośliny uprawne, chwasty czy zioła.
- Środki ochrony roślin oraz substancje pomocnicze dobieramy tak, aby ograniczyć ich szkodliwe oddziaływania na pszczołę miodną, dzikie owady zapylające oraz inne pożyteczne organizmy dla sadu. Przyczyną masowego padania zbieraczek pszczoły bywa krzyżowe oddziaływanie legalnych, racjonalnie stosowanych pestycydów z również legalnie stosowanymi lekami przeciwko warrozie.
Analogiczne reguły wdrażamy w sadach podczas walki z krwiopijnymi muchówkami (komarami, meszkami, ślepakami etc.), napastującymi nas oraz zwierzęta gospodarskie.
Pszczele robotnice porażone pestycydami albo opryskami przeciwko komarom zazwyczaj padają z dala od pasieki. Dlatego niezmiernie istotny pozostaje kontakt sadownika z pszczelarzem celem zawiadamiania o planowanych zabiegach ochrony w sadzie. Artykuł 76 ust. 1 Ustawy z dnia 8 marca 2013 r. o Środkach Ochrony Roślin (Dz. U. z 2017 r. poz. 50 z późn. zm.) wprowadza karę grzywny dla wszystkich, używających środków ochrony roślin w sposób prowadzący do zagrożenia dla zdrowia ludzi, zwierząt lub dla środowiska. Przy rażącym naruszeniu przepisów przewiduje zakaz wykonywania zabiegów z użyciem środków ochrony roślin.
Mgr Adam Kapler – Przyrodnik niezależny, ekspert fundacji „Zaangażowani”