Od dość dawna specjaliści zwracają uwagę na to że bioróżnorodność w przyrodzie odgrywa bardzo ważną rolę. Jednak w rolnictwie konwencjonalnym często trudno ją zachować. W krajach Europy zachodniej w których chemizacja rolnictwa jest rozwinięta na wysokim poziomie ten problem jest jeszcze większy.
Intensywne zwalczanie chwastów i wykaszanie miedz sprawia że uprawy są zadbane, zbiera się z nich czyste ziarno, ale nie jest to dobre dla środowiska naturalnego. Producenci rolni chcąc prowadzić dochodową działalność gospodarczą bywają zmuszeni do tego by uprawiać w monokulturze. Trzeba podkreślić, że jest to niekorzystne również ze względu na ryzyko nagromadzenia się patogenów. W takiej sytuacji można rozważyć wymianę pola z sąsiadami. Takie praktyki są w Polsce coraz częściej stosowane.
Ponadto przyrodnicy zwracają uwagę, że na pastwiskach, na których zaprzestano tradycyjnego wypasu zwierząt następuje zanikanie niektórych gatunków roślin na przykład jaskier, firletka czy macierzanka. Pomimo, że stanowiska te są regularnie koszone to jednak nie to samo co podczas przebywania na łące zwierząt, które zostawiają swoje odchody.
Metoda małych kroków
W wielkotowarowej, profesjonalnej produkcji rolnej nie tak łatwo przestawiać się na uprawę wielu różnych gatunków roślin, warto zastanowić się czy nie można wprowadzić zmian w swoim najbliższym otoczeniu. Być może pierwszym krokiem będzie zastąpienie koszonego trawnika przy domu łąką kwietną. Planując jej założenie należy wybrać odpowiednią mieszankę dostosowaną do warunków jakimi się dysponuje (czy jest to stanowisko suche czy wilgotne, słoneczne czy cieniste). Wprowadzenie w swoim otoczeniu roślin kwitnących zwabi owady zapylające. Więcej owadów wpływa na wzrost liczebności ptaków, a te pozwolą ograniczyć szkodniki roślin.
Można zastanowić się również czy na terenie gospodarstwa są miejsca, w których możliwe jest wprowadzenie innych gatunków roślin, może na miedzach czy przy rowach? W tym miejscu może zwrócę uwagę na problem ekspansji niektórych roślin np nawłoci kanadyjskiej. Ta na żółto kwitnąca bylina od kilku lat zajmuje coraz większą powierzchnię w naszym kraju zwłaszcza na południu, chociaż jej obecność jest już notowana praktycznie na całym obszarze. Gatunek ten stanowi pożywienie dla owadów zapylających, są pszczelarze którzy cenią sobie tę roślinę jako pożytek dla pszczół pozyskując miód nawłociowy. To jest bardzo pozytywne, ale problem polega na tym, że nawłoć szybko rośnie i wypiera nasze rodzime gatunki m.in. wrotycz, roślinę cenną dla producentów ekologicznych, którzy wykorzystują ją w ochronie roślin. Jeśli zauważy się na swoim terenie nadmierny rozwój nawłoci warto ograniczać jej wzrost starając się nie dopuścić do jej kwitnienia i rozsiewania.
Udane sąsiedztwo
W rolnictwie ekologicznym jedną z podstawowych zasad jest uprawa roślin w odpowiednim sąsiedztwie. Istnieją obszerne wyniki badań naukowych świadczące o pozytywnym wpływie poszczególnych gatunków na siebie. Wiele przykładów pozytywnego sąsiedztwa stwierdzono w uprawie warzyw. Marchew rosnąca obok cebuli chroni ją przed śmietką cebulanką, a sąsiedztwo cebuli zmniejsza ryzyko ataku ze strony połyśnicy marchwianki. Pomidor lubi sąsiedztwo bazylii która odstrasza np mszyce i mączliki. Seler rosnący w pobliżu roslin kapustnych również odstrasza szkodniki. Dobrą praktyką w uprawie warzyw owocujących np pomidorów jest wysiewanie pasów z roślin kwitnących, w celu zwabienia owadów zapylających. Na takich pasach czy obwódkach można wysiewać np smagliczkę, aksamitkę lub nagietka.
Ciekawym rozwiązaniem jest też wysiewanie pasów z roślin wysokich np słonecznik czy kukurydza cukrowa, w celu osłony uprawy przed wiatrem. Dobrą praktyką w uprawie warzyw owocujących np pomidorów jest wysiewanie pasów z roślin kwitnących, w celu zwabienia owadów zapylających. Na takich pasach czy obwódkach można wysiewać np smagliczkę, aksamitkę lub nagietka. Ciekawym rozwiązaniem jest też wysiewanie pasów z roślin wysokich np słonecznik czy kukurydza cukrowa, w celu osłony uprawy przed wiatrem.
Warto zapoznać się z tymi pracami i stosować te zasady także w uprawach konwencjonalnych. W dobie zmniejszającej się liczby chemicznych środków ochrony roślin należy szukać alternatywnych rozwiązań.
Aleksandra Andrzejewska – Plantpress